Bóg nie zapomina o mnie, dlatego codziennie wzywa do dialogu modlitwy. Chce, by to spotkanie było ubogacające i umacniające. Modlitwa jest spotkaniem z Bogiem, w którym lepiej Go poznaję, a On wskazuje mi, jak mam żyć, i daje niezbędne ku temu łaski. Najpierw potrzebuję jasnej świadomości, że przebywam przed żywym, prawdziwym Bogiem. On ciągle to potwierdza, choć nie mogę Go zobaczyć oczami, tak jak apostołowie na górze. Jednocześnie muszę nadstawić uszu: Bóg mi przypomina, że Jezus jest prawdziwym Bogiem, Jego Jedynym Synem. Istotą mojego bycia chrześcijaninem jest ufne posłuszeństwo Jezusowi. Miłość skraca drogę od słuchania do posłuszeństwa.
Duszpasterstwo Służby Liturgicznej Archidiecezji Gdańskiej co roku organizuje SZKOŁĘ LEKTORA przygotowującą do pełnienia w parafiach funkcji lektora. Jest on przeznaczony jest dla ministrantów. Celem kursu jest jeszcze większe przylgnięcie ministranta do Chrystusa, któremu służy przy ołtarzu poprzez pogłębienie wiedzy liturgicznej i biblijnej, a także rozwinięcie umiejętności czytania i głoszenia Słowa Bożego. W ramach kursu przewidziane są wykłady z zakresu teologii biblijnej, teologii ogólnej, liturgiki, fonetyki, a także przewidziana jest emisja głosu. Od tego roku zajęcia po raz pierwszy będą się obywały także w naszej parafii.
Na pustyni diabeł kwestionował, że Jezus jest Synem Bożym, odwodził Go od misji powierzonej Mu przez Ojca. Pokusa to czas decyzji i wyboru, komu chcę oddać swoje serce, komu oddać pokłon. To także znak, że jestem na drodze zbawienia, bo bez walki nie można wejść do królestwa Bożego. Pokusa jeszcze nie jest grzechem, jednak dialog z pokusą jest już wystawianiem Boga na próbę. Wezwanie Ducha Świętego, Obrońcy, jest wejściem w moc pozwalającą odeprzeć kłamstwo i ułudę diabła. Jest ponowieniem zaufania Bogu i umocnieniem przekonania, że mój Bóg jest zwycięzcą.
Jezus jest moim nauczycielem. Przemawia do mnie w swojej szkole miłości słowem prostym, które przekonująco apeluje do mojego życia, i czynem skutecznym, który daje mi poznać Jego moc. Mam w tej szkole zdobywać mądrość życia i postępować w miłości. A przez to samemu stawać się nauczycielem. To z kolei nakazuje mi zachować pokorę i czuwać. Pokora potrzebna jest po to, aby twardo stąpać po ziemi, w świadomości, że zanim jako nauczyciel wezmę się do napominania grzesznych i pouczania nieumiejętnych, powinienem dostrzec własne słabości. Czuwanie natomiast jest po to, aby nie obierać sobie w życiu fałszywych nauczycieli, nie patrzeć bezkrytycznie na rzeczywistość przez medialne okulary. Jeśli każdego dnia będę konfrontował swoje wybory z jedynym Nauczycielem, wówczas będę gromadził w sercu skarby, które pomogą mi budować autorytet i spełniać misję nauczyciela.
Jaką postawę ma zająć chrześcijanin wobec zła, jakiego doświadcza? Nie może to być ani odpłacanie tym samym, ani ucieczka, która może być zdradą dobra. Postawa chrześcijanina wobec zła wypływa z przylgnięcia do Boga, od którego pochodzi samo dobro. Aby za radą św. Pawła nie dać się zwyciężać złu, lecz je dobrem zwyciężać (por. Rz 12, 21), muszę tkwić mocno w dobru. Reakcją na doznaną krzywdę nie może być utrata kontroli nad sobą, nienawiść do krzywdziciela. Dzieci naśladują rodziców, a chrześcijanin naśladuje Ojca, który jest łaskawy dla niewdzięcznych i złych. Miłość wobec wszystkich, również nieprzyjaciół, przygotowuje miejsce dla sprawiedliwości.
Szczęśliwa przyjaźń z Jezusem
Tyle razy „szczęśliwi” i tyle samo „biada”. Czy w ten sposób Jezus dzieli ludzkość na dwie przeciwstawne połowy? Absolutnie nie, bo ten podział dotyczy każdego z nas, on istnieje w naszym sercu. W każdym z nas jest nowy człowiek, który chce kochać Boga, czyli widzieć w Nim największe bogactwo, odczuwać głód Jego obecności, płakać nad obrazą Bożej miłości, być Mu wierny mimo odrzucenia przez ludzi. Ale też w każdym z nas bywa stary człowiek, negujący Boga, zbuntowany przeciw Niemu. Który z nich, nowy czy stary, we mnie dominuje? W odpowiedzi na to pytanie przejawia się troska o życie w łasce uświęcającej, w głębokiej, życiodajnej przyjaźni z Jezusem, w mocy Jego Ducha. Zatem w chwilach dominacji starego człowieka muszę jak najszybciej szukać Jezusa odnawiającego mnie w sakramencie pokuty. Prawdziwe szczęście, moc i radość daje przyjaźń z Jezusem.
Cudowny połów to znak Jezusa dla Jego uczniów. Znak obecności Bożej mocy i udziału ludzi w realizowaniu Jego zbawczej misji. Dlatego cudowny połów to również efekt posłuszeństwa Szymona słowom Jezusa. Bo słowo Jezusa nie tyle informuje, co skutkuje: stwarza. Moja ocena rzeczywistości może być – jak u Szymona – sceptyczna, oparta tylko na ludzkim doświadczeniu. Wiara jednak idzie drogą posłuszeństwa Bogu, którego nie ograniczają prawa natury ani ludzkie doświadczenie. Z wiarą trzeba wsłuchiwać się w to, co Bóg mówi każdego dnia. Żyć tym Słowem to pozwolić się Bogu zaskakiwać i wyzwalać z różnych ludzkich lęków.
Myśl, że nie postąpiłbym tak jak mieszkańcy Nazaretu, jest złudna. Mieć obok siebie Chrystusa i nie rozpoznać przychodzącego Boga to historia, która do dziś powtarza się w naszych świątyniach. Wiara może stać się niestety przyzwyczajeniem. Wszystko wtedy powszednieje, a Bóg staje się coraz bardziej daleki. Mimo cotygodniowej obecności na Eucharystii, gdzie jest tak blisko, trudno rozpoznać Jego obecność, uwierzyć w moc Jego miłości. Bo Bóg może nawet przeszkadzać moim osobistym planom. Przebudzeniem może stać się doświadczenie niezrozumienia czy nawet odrzucenia ze strony bliskich. Moje doświadczenie odrzuconej miłości pozwala zmienić moje odniesienie do Boga.
Spotkanie z Jezusem w synagodze w Nazarecie. Tutaj się wychował, wszyscy Go znają. Czy dostrzegą, że nie mówi sam od siebie, lecz jest posłany, aby ogłaszać im prawdę o Ojcu? Jeśli postawię się na miejscu słuchaczy, lepiej zrozumiem trudność mieszkańców Nazaretu odkrycia Boga w kimś, kto jest znany od lat. Ich postawa mnie nie dziwi, bo mnie też niekiedy trudno odkryć moc Bożego słowa w mowie kogoś, kogo znam od dawna. Dziś zadaję sobie pytanie o motyw mojego chodzenia do kościoła. Dobra tradycja? Opinia innych? Od chrztu jestem namaszczony Duchem Świętym i to Jego muszę prosić, aby zawsze odkrywać nowość Bożego słowa. Aby nie przegapić, że Bóg mówi właśnie do mnie, dzisiaj.
Wczucie się w czyjeś trudne położenie jest znakiem miłości, wyobraźni miłosierdzia. Pośrednictwo Maryi prowadzi do objawienia mocy bóstwa Jezusa i wzbudza wiarę Jego uczniów. Ale w uratowaniu dobrej reputacji nowożeńców mają udział również ci, którzy pełnią tam służbę i wykonują polecenie Maryi. Postawa sług pokazuje, jak ważne jest posłuszeństwo człowieka, by Jezus mógł dokonywać cudów dla jego zbawienia. On wie najlepiej, czemu służy to, co mi poleca uczynić. Posłuszeństwo czyni moją relację z Bogiem bardzo owocną. Nie tylko dla mnie, ale i dla tych, których Bóg stawia na mojej drodze.
Wyrazista osobowość Jana Chrzciciela i oddanie, z jakim wypełniał swoją misję, mogły w wielu zrodzić myśl, że to on jest zapowiadanym Mesjaszem. Lecz Jan cierpliwie wyjaśniał: – Czekamy na Tego, który będzie „chrzcił Duchem Świętym i ogniem” (Łk 3, 16). Kiedy więc Jezus staje przed nim w wodach Jordanu, Jan jest bardzo przejęty. Wie, że Jezus nie potrzebuje chrztu pokuty, którego on udziela, bo jest bez grzechu, pełen Bożego Ducha. Jednak konsekwentnie i do końca wypełnia misję, jaką otrzymał od Boga. Jest też świadkiem, jak Syn Boży przychodzi wypełnić misję powierzoną przez Ojca. Jezus zniża się do mnie, bierze na siebie wszystkie moje grzechy i słabości. W wodach chrztu pokazuje mi drogę mojego odrodzenia. Wskazuje, że również do mnie odnoszą się słowa Ojca: „Ty jesteś moje dziecko umiłowane, w tobie mam upodobanie”. Nie jestem zatem zdany wyłącznie na siebie.
zdj: Robert Gojke
Niejeden na ich miejscu by się zniechęcił. Wszystko sprzeciwia się tym mądrym ludziom. Aby doświadczyć radości z odnalezienia gwiazdy, potrzeba niezwykłej wytrwałości. Odtąd z pasją mędrcy poszukują Nowonarodzonego. Nie zadowalają się tym, co już w życiu osiągnęli. Podobnie jak Abraham opuszczają swój kraj, jednak zmierzają już nie ku Ziemi Obiecanej, lecz ku Synowi Bożemu. Porzucają ciasnotę przyzwyczajeń i wyruszają w drogę, nie zważając na czekające ich trudności. Ich zdolność do wyrzeczeń płynie z umiłowania Prawdy. Ci poganie stają się wzorem posłuszeństwa Bożym natchnieniom. Poszukiwanie Boga poszerza horyzonty życia i napełnia serce głęboką radością, która pozwala zapomnieć o poniesionych trudach. Mędrcy przynieśli cenne dary, ale odeszli o wiele bardziej obdarowani.
Na Nowy Rok 2019 od Narodzin Chrystusa życzę całej Wspólnocie parafialnej: księżom, siostrom, wszystkim współpracownikom świeckim, poszczególnym wspólnotom i tym, którzy przez modlitwę, i przyjmowane sakramenty w naszym kościele tworzą tę wielką Wspólnotę noszącą imię Wniebowzięcia NMP we Władysławowie, by był to dobry rok.
Niech Wasze życie nabierz jeszcze większego sensu.
Niech odnowią i pogłębią się wasze rodzinne i przyjacielskie więzy
A radość i pokój oraz Boże błogosławieństwo towarzyszy w Nowym Roku.
Szczerego uśmiechu! Dużo zdrowia! Zawsze! Dla wszystkich! Błogosławionego Roku!!!
zdj: Robert Gojke
zdj: Robert Gojke
zdj: Robert Gojke
OD 2019.01.02 DO 2019.01.25
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia składam najserdeczniejsze życzenia całej Wspólnocie Parafialnej – moim współpracownikom, księżom, siostrom Współpracownikom Świeckim, wszystkim Grupom i Wspólnotom naszej Parafii, wszystkim Parafianom i Gościom - życzę Wam głębokiego przeżycia wielkiej Tajemnicy Miłości Boga do człowieka, która pozwala nam czuć się kochanymi przez Boga! Życzę Wam najserdeczniejsze Bożej Radości i pokoju w sercu. Wierzę, że Nowonarodzone Dzieciątko pobłogosławi każdemu z Was w Nowym Roku. Niech w każdym dniu dane Wam będzie odnaleźć Boga, a wraz z nim szczęście.
Pragnę podziękować wszystkim, którzy swoją posługą i konkretnym działaniem włączyli się w przygotowanie tych świąt. Księżom dziękuję za ofiarną posługę w konfesjonale i głoszone Słowo Boże. Dziękuję moim wikariuszom za ogromną troskę w te dni o dzieci i młodzież. Bóg zapłać wszystkim świeckim w różny sposób uczestniczyli w przygotowaniach, czy to poprzez czuwanie adwentowe na roratach, czy pomagając przy dekoracjach. Pragnę zauważyć nasze siostry i naszego pana Jana którzy dbają o czystość i wystrój naszego kościoła. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w dekorowaniu naszego kościoła i tworzeniu Żywej Szopki. Dziękuję panom z Rady Parafialnej, dziękuję naszemu organiście panu Markowi. Dziękuję Władzom Miasta, firmie Abruko, Kole Gospodyń Wiejskich, Właścicielom pensjonatu „Luan”, właścicielom „Pomorzanki”, właścicielom tartaku MGJ w Leśniewie, członkom i wolontariuszom Parafialnego Zespołu Caritas, Orkiestrze Młodzieżowej, Chórowi „Stella Maris”, Kościołowi Domowemu, Młodzieży, scholi młodzieżowej, scholi dziecięcej, wspólnocie Jemu Chwała, Weronice Sikorze, Zespołowi „PulsBand”, Ochotniczej Straży Pożarnej, Liturgicznej Służbie Ołtarza. Bardzo dziękuję za wszelkie dobro
zdj: Robert Gojke
Elżbieta napełniona Duchem Świętym błogosławi Maryję i Jej Syna, którego nosi pod sercem. Jej okrzyk jest modlitwą dziękczynienia wobec Boga. Tak właśnie powinniśmy się modlić. Zwykle przychodzimy do Boga z naszymi problemami, prosząc, by wspomógł nas swoją łaską. Nie ma w tym nic złego, a i sam Jezus, jak o tym czytamy na kartach Ewangelii, nie odwracał się od proszących Go ludzi. Jednak żona Zachariasza uczy nas czegoś niezwykle ważnego: zanim o coś poprosisz, podziękuj Bogu. Wdzięczność zawsze otwiera oczy. Błogosławiąc Boga, który w tak niezwykły sposób działa w życiu Maryi, Elżbieta sama zostaje obdarowana bezmiarem łaski, spełnia się jej wielkie marzenie. Dziękując na modlitwie za innych, zaczynamy dostrzegać, jak bardzo przez te osoby obdarza nas Bóg.
Jan Chrzciciel przebywał i nauczał głównie na pustyni. Wiódł surowy tryb życia: „Nosił odzież z wielbłądziej sierści i skórzany pas na biodrach. Żywił się szarańczą i miodem dzikich pszczół” (Mt 3, 4). Po kimś takim można się było spodziewać srogich pouczeń i wezwania do radykalizmu. Tymczasem wskazania, których udzielał, były raczej podstawowymi zasadami miłości bliźniego. Przychodzącym tłumom mówił o prostych, życiowych sprawach, o dzieleniu się z potrzebującymi, o uczciwości i skromności. Mocą swego autorytetu przypominał celnikom, żołnierzom, ludziom majętnym o prostocie życia. Nie kazał im porzucać majątków, pokutować na pustyni, ale zacząć od zwykłej uczciwości i życzliwości wobec drugiego. Prostota nawrócenia jest nam bardzo potrzebna.
Boże Narodzenie jest czasem radości przeżywanym zwykle wśród najbliższych, ale przede wszystkim to ważne wydarzenie religijne, które wymaga od nas duchowego przygotowania. Jeśli go zabraknie, może się zdarzyć, że rozminiemy się z przychodzącym Panem. Dlatego w czasie Adwentu słyszymy wołanie Jana Chrzciciela: „Przygotujcie drogę Pana! Wyprostujcie Jego ścieżki!” (Łk 3, 4). Papież Franciszek przypomina, że odpowiadamy na te słowa, „kiedy dokonujemy rachunku sumienia, gdy badamy nasze postępowanie, by usunąć grzeszne postawy, które nie pochodzą od Boga: sukces za wszelką cenę, władza kosztem najsłabszych, pragnienie bogactwa, przyjemności za wszelką cenę”.
RORATY: w dni powszednie o godz. 6.00.
Roraty dla dzieci w poniedziałek, środę i piątek o godz. 17.00. Odważne dzieci zapraszamy na godzinę 6.00.
Dla młodzieży każdego dnia po roratach wspólne śniadanie w domu parafialnym. Wejście od ul. Świerkowej.
Podczas przesłuchania Piłat zapytał oskarżonego Jezusa, czy jest królem żydowskim. On nie zaprzeczył, ale natychmiast wyjaśnił, w czym leży istota Jego panowania, łączącego królowanie z prawdą. Jezus wypełnił swoją misję, dając świadectwo prawdzie. Odpowiadając Piłatowi, zaznaczył, że królestwa Bożego nie można utożsamiać z władzą polityczną. Inaczej mówiąc, Chrystus Król nie ma nic wspólnego z władcami tego świata. Panowanie Jezusa ma źródło w woli Ojca Niebieskiego. Zatem nie do nas należy obwoływanie Jezusa królem. On króluje z woli Ojca, a nie kogokolwiek z nas. Tym, co do nas należy, jest uznanie boskiego panowania Jezusa w naszych sercach. Przyjąć Chrystusa jako króla to pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu, uznać pierwszeństwo Boga we własnym życiu, budować Jego królestwo przez miłość i nawrócenie.
Wielu chrześcijan nurtuje pytanie o koniec świata i nasz przyszły los. Jak pogodzić nieskończone miłosierdzie Boga z istnieniem piekła? Czy nie jest ono zaprzeczeniem wyrażonej w Pierwszym Liście do Tymoteusza (2, 4) prawdy o Bogu, który „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i poznali prawdę”? Kościół posłuszny Ewangelii zapowiadającej wieczne potępienie tych, którzy uparcie pozostają odwróceni od Boga, odrzucił głoszoną przez niektórych tezę, że wszyscy ludzie będą zbawieni, a piekło pozostanie puste. Nie oznacza to jednak, że ufając w Boże miłosierdzie, nie możemy żywić takiej nadziei. Co więcej, nie wolno nam zobojętnieć na los grzeszników.
Uboga kobieta wrzuciła do skarbony wszystko, co miała. Podziwiamy jej postawę, zwłaszcza że sam Jezus dał ją uczniom za przykład. Z drugiej strony możemy się zastanawiać, czy postąpiła roztropnie. Skarbiec świątynny niewiele się wzbogacił jej drobną ofiarą, a ona pozostała bez środków do życia. W takim myśleniu ukryta jest pewna forma kalkulacji, obca ewangelicznej postawie miłości, która „nie szuka siebie” (1 Kor 13, 5). Do ubogiej wdowy podobne są osoby, które opiekują się kimś chorym lub niedołężnym, ofiarując swój czas, siły i pieniądze. Czują, że w taki sposób wypełniają obowiązek miłości cierpliwej i szlachetnej (por. 1 Kor 13, 4). Wdowim groszem jest przebaczenie i danie komuś kolejnej szansy, bo miłość „nie liczy doznanych krzywd” (1 Kor 13, 5), albo uczciwość, kiedy znajomi proponują zarobek na lewo. W końcu miłość „nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz raduje się prawdą” (1 Kor 13, 6).
al. Żeromskiego 32, 84-120
WŁADYSŁAWOWO
tel./fax: (058) 674 02 74, e-mail: wladyslawowo@tchr.org