Dar zbawienia dociera do każdego człowieka w każdym czasie pielgrzymowania Kościoła dzięki darowi Ducha Świętego. On zapewnia jedność Kościoła i ożywia wiarę. On daje poznanie Ojca i Syna. Jest ożywczą wodą, gdy w sercu posucha i zniechęcenie, gdy życiowe niepowodzenia napełniają duszę smutkiem, a nawet za podszeptem szatana budzi się przekonanie, że Bóg o nas zapomniał. Wówczas potrzeba głośnego wołania do Ducha Świętego. On został dany, aby być pocieszycielem. Nie uczuciowym, lecz przypominającym wszystko, co uczynił Jezus, a także to, że miłość Jezusa nigdy nie ustaje, a moja przynależność do Niego trwa nawet wówczas, gdy słońce przysłaniają gęste chmury. Duch Nadziei ożywia wszystko.
zdj; Robert Gojke
Umocnieni błogosławieństwem i obietnicą Ojca
Ziemskie życie Jezusa kończy się wydarzeniem wniebowstąpienia. Jezus krótko przypomina swoim uczniom, jaka droga wiodła ku temu i jaką powierza im misję. Następnie w geście błogosławieństwa rozstaje się z nimi. Z reguły pożegnania są pełne smutku. Może dlatego, że pozostawiają w niepewności co do ponownego spotkania? Skąd więc radość uczniów po wstąpieniu Jezusa do nieba? „Z wielką radością wrócili do Jeruzalem”. Oni wiedzą, że nie pozostaną sami, że słowo Jezusa się wypełni i że otrzymają obiecaną moc z wysoka. Dzięki Duchowi Świętemu będą mogli głosić Ewangelię po krańce ziemi. Teraz kolej na nas. Ojczyzna jest w niebie, ale nie można tam zdążać samemu. Ale Jezus nie pozostawił nas samych, idźmy więc w radości. On spełnia swą obietnicę również wobec nas.
Wiele osób uzależnia swoje życie wiary od obietnic sformułowanych w różnych „zjawieniach” uznanych lub nieuznanych przez Kościół, zapominając lub nie biorąc pod uwagę zapewnień Jezusa pozostawionych w Ewangelii. A przecież te słowa Boga niosą w sobie moc i gwarancję ich wypełnienia. Jezus daje mi dar Ducha, abym rozumiał Jego słowa i nimi żył. Co więcej, przez ten dar sam Chrystus Zmartwychwstały jest przy mnie obecny. Nie jestem zatem sam, bezradny. Dzięki Duchowi dzieło Chrystusa owocuje w moim życiu. On jest nauczycielem, który uczy mnie rozpoznawać to, co się Bogu podoba. Jest miłością, która daje mi moc zachowywania Jezusowej nauki. Jest pocieszycielem, który w najtrudniejszych nawet chwilach napełnia moje serce prawdziwym pokojem. Czyni ze mnie świątynię, gdzie Bóg przebywa w Trójcy.
zdj; Robert Gojke
Życie wiary jest przebywaniem z Jezusem, wpatrywaniem się w Jego dzieło i naśladowaniem Jego czynów. W tym wszystkim wyraża się chwała, jaką Syn uwielbia Ojca i sam przez Ojca zostaje uwielbiony. Jest w tym także miejsce dla każdego człowieka. Jezus przed odejściem do Ojca pozostawia nam swój testament: przykazanie miłości bliźniego, którego miarą jest Jego miłość, jaką umiłował każdego z nas. Zostaliśmy umiłowani miłością odwieczną, która nie zna końca, trwa mimo różnego zła. Nie ma też względu na osoby, lecz ogarnia każdego. Nie bój się, że nie dasz rady wykonać tak trudnego testamentu. Jezus ze swoją miłością pozostał z tobą. Chce, abyś razem z Nim wchodził na drogę tej niesamowitej przygody uwielbienia Boga w miłości bliźniego. Nie lekceważ żadnej chwili, nie lekceważ drobnych rzeczy: wszystko może być wypełnianiem Jezusowego testamentu.
zdj; Robert Gojke
Świat chce dziś być obecny w każdym wydarzeniu i życiu każdej osoby, decydować o przekraczaniu kolejnych granic intymności życia człowieka. Jednak w każdym z nas jest lęk przed tym, aby dać się poznać do końca. Może to po prostu zwykłe poczucie wstydu? Przed Jezusem nie muszę się wstydzić. On zna mnie po imieniu, wie doskonale, na co mnie stać. Chce, abym dziś na nowo uświadomił sobie, że tylko wtedy stanę się Jego posłuszną owcą, kiedy uświadomię sobie, że jedynie On jest Dobrym Pasterzem. Tylko On może mi dać życie wieczne. On jest moją nadzieją. W jedności z Nim jest moje prawdziwe bezpieczeństwo.
Pytanie Jezusa: „Dzieci! Nie macie nic do jedzenia?” (J 21, 5), zasmuciło uczniów. Nie mieli czym Go ugościć, bo nic nie złowili. Po raz kolejny doświadczają, że bez Jezusa niczego nie mogą. Choć zaangażowani w trud połowu nie rozpoznają głosu Mistrza, to jednak wiara podpowiada im, aby okazać Mu posłuszeństwo. Wtedy doświadczają znaku mocy Syna Bożego. Oto Zmartwychwstały objawia się swoim uczniom w ich codziennym życiu i pracy. Jednak to dopiero miłość Go rozpoznaje. Najpierw w sercu Jana Apostoła, potem w doświadczeniu miłosierdzia przez tego, który się Go zaparł. Jezus i mnie nie rozlicza, a jedynie pyta o miłość. Miłosierdzie jest spotkaniem z Bogiem, które uczy pokory, abym już nie polegał wyłącznie na sobie, lecz dawał się prowadzić Duchowi Świętemu.
Pan Zmartwychwstał ! Prawdziwie Zmartwychwstał ! To zawołanie, które dzisiaj rozbrzmiewa przynosi nam prawdziwą nadzieję.
W świecie zachwianych wartości, trudnej codzienności Chrystus Zmartwychwstały przynosi nam nową nadzieję. Otwiera przed nami nowe horyzonty. Wskazuje nam wieczność jako Dom Ojca. Odkrywa przed nami sens naszego życia. Już nie musimy lękać się jutra, bo Chrystus Zmartwychwstał.
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy składam najserdeczniejsze życzenia obfitych łask. Niech niewyczerpana dla nas miłość Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, która wszystko przezwycięża jednoczy nas we wspólnym wychwalaniu Zwycięskiego Króla. Niech nasze niespokojne serca znajdą przy Nim swoje odpocznienie. Niech Pokój i Łaska Zmartwychwstałego spoczną na wszelkim trudzie i dziele podjętym w Jego Imię.
Te życzenia kieruję do całej Wspólnoty Wniebowzięcia NMP: do moich współpracowników, do wszystkich parafian, do wszystkich związanych emocjonalnie z naszym kościołem, do gości oraz do wszystkich członków grup i wspólnot.
Do składanych życzeń pragnę dołączyć podziękowania, zwłaszcza tym wszystkim, którzy ofiarując swój czas, swoją pracę i umiejętności ubogacili nasze przeżywanie tych ostatnich dni. Moje podziękowania kieruję najpierw do moich współpracowników księży którym przede wszystkim dziękuję za posługę w konfesjonale, Dziękuje klerykom i bratu zakonnemu którzy wspierali nas zwłaszcza w przygotowaniach liturgii. Dziękuje siostrom, dzięki waszej pracy mogliśmy spokojniej przeżywać te święte dni Wielkiego Tygodnia. Składam podziękowania całej Służbie Liturgicznej Ołtarza. Dziękuję wszystkim którzy zadbali o piękno śpiewu w czasie liturgii Wielkiego Tygodnia zwłaszcza chórowi parafialnemu i wspólnocie Jemu Chwała. Dziękuję Orkiestrze Młodzieżowej. Dziękuję radnym parafii. Dziękuję wszystkim wspólnotom organizującym czuwania. Dziękuję naszemu panu Janowi, s. Małgorzacie oraz wszystkim którzy tworzyli tegoroczne wielkotygodniowe dekoracje.
Dziękuję panu Markowi naszemu organiście. Dziękuje ojcom dzieci komunijnych.
Dziękuję Ochotniczej Straży Pożarnej. Dziękuję wszystkim którzy na różne sposoby tworzyli nasze liturgie. Dziękuję wszystkim, którzy poświecili swój czas i siły, aby te Święta w naszym kościele były dobrze przygotowane. Członkom Caritas, właścicielom „Pomorzanki” wolontariuszom oraz siostrze Monice dziękuję za troskę w te dni o biednych, by i oni mogli obficiej świętować.
Niech Chrystus Zmartwychwstały będzie dla was nagrodą.
zdj; Robert Gojke
zdj; Robert Gojke
zdj; Robert Gojke
Chcę towarzyszyć Jezusowi w drodze na Kalwarię. On nie może być teraz sam, bo przecież wziął na swoje ramiona niegodziwości wszystkich. Chcę stanąć pod krzyżem, miejscem kaźni, które staje się ołtarzem ofiary i modlitwy. Jezus niesie w sobie cały rodzaj ludzki, aby dla odkupienia każdego człowieka złożyć ofiarę miłości wynagradzającej. Nikogo nie potępia, lecz modli się nawet za swoich oprawców. Gdy ja modlę się do Niego jako Boga, On modli się we mnie jako głowa całego Kościoła i modli się za mnie jako kapłan. Gdy włączam się w Jezusową modlitwę z krzyża, pozwalam Mu zmieniać moje serce, by potrafiło przebaczać.
Łatwo zapomnieć o własnej grzeszności i stać się sędzią innych. Łatwo znaleźć kamień, by kogoś ukamienować. Zza parawanu własnej poprawności postrzegać kogoś w kategoriach chodzącego grzechu. Dla faryzeuszy ukamienowanie kobiety ma być zasłoną dla własnych grzechów i narzędziem do walki z Jezusem. Jezusowe spojrzenie na jawnogrzesznicę jest spojrzeniem Boga. Bóg zawsze potępia grzech i chce ratować człowieka. Potępianie innych nie może być zasłoną okrywającą moje własne grzechy. Bóg po to przypomina mi, że jestem grzesznikiem, abym uczył się Jego miłości. Wiem, że ta miłość nie będzie we mnie tak doskonała, ale każdy kamień odrzucony na bok, niewymierzony w drugiego, przybliży mnie do Boga.
IV niedziela Wielkiego Postu jest nazywana Niedzielą Radości - "Laetare". Połowa Wielkiego Postu za nami - coraz bliżej do radości Zmartwychwstania. Dziś kolor szat liturgicznych jest różowy i dziś też można ozdabiać ołtarz kwiatami.
Wszyscy jesteśmy grzesznikami potrzebującymi miłosiernej miłości, która wydobędzie spod grzechu prawdę o dobru stworzenia i piękno powołania do wieczności. Tylko w świetle miłości Pasterza, który szuka każdej zagubionej owcy, mogę odkryć prawdę o sobie samym. Natomiast szukanie własnej wartości przez porównywanie się z innymi jest niebezpieczne. Bo albo prowadzi do wywyższania się lub pogardzania innymi („nie jestem taki zły jak inni”), albo odbiera wiarę w siebie („do niczego się nie nadaję”). Patrzenie na siebie w świetle Bożej miłości to wezwanie do osobistego nawrócenia. Przede wszystkim do zmiany myślenia, a potem do trudu przynoszenia dobrych owoców. Stając przed Bogiem jako grzesznik, nigdy nie utracę nadziei.
al. Żeromskiego 32, 84-120
WŁADYSŁAWOWO
tel./fax: (058) 674 02 74, e-mail: wladyslawowo@tchr.org