Jezus odszedł do Ojca, a swój dom, czyli Kościół, pozostawił naszej trosce. Pan powierzył nam „staranie o wszystko”, a obdarzając życiem, powołaniem i misją, „każdemu wyznaczył zajęcie”. Do nas należy uważność i czuwanie oraz ciągła gotowość serca na spotkanie z Jezusem, teraz sakramentalnie, a kiedyś twarzą w twarz. Czuwanie uwrażliwia nasze serca na rozpoznawanie Bożego działania w nas i pośród nas. Dewiza wielu świętych może się stać również dla nas inspiracją na tegoroczny Adwent, jak też na całe życie: „Żyj tak, jakby każdy kolejny dzień był twoim ostatnim dniem życia”.
Niech Jezus króluje w nas
Jezus mówi te słowa do swoich uczniów, czyli do tych, którzy budują z Nim bliską więź przyjaźni. Aż cztery razy powtarza to, czego oczekuje i co zostało lub nie ofiarowane Mu w drugim człowieku. Zanim jednak skieruje do nas zachętę do bycia miłosiernym jak On sam, karmi nas swoim Słowem, Ciałem i Krwią, przyjmuje nas we wspólnocie Kościoła, okrywa swoim przebaczeniem nagość naszego grzechu, swoim miłosierdziem leczy rany duszy, swą łaską uwalnia z naszych zniewoleń. Doświadczając takiego królowania Jezusa w naszym życiu, możemy iść i służyć Mu w naszych braciach i siostrach.
Być szczęśliwym
Według Jezusa człowiek szczęśliwy nie upatruje poczucia bezpieczeństwa w samym sobie, lecz pozwala, aby Bóg był we wszystkim jego źródłem. To ten, który nie ucieka przed smutkiem, lecz pozwala, aby Bóg go pocieszał. To ten, który nie używa przemocy w relacjach, ale zdobywa szacunek i autorytet siłą swojej łagodności, wzorując się na Bogu. To człowiek, który realizację swoich aspiracji, pragnień i marzeń uzgadnia z Bogiem, szukając we wszystkim Jego woli. Osoba szczęśliwa według Ewangelii nie oskarża, nie osądza, nie ocenia jedynie według własnego punktu widzenia, lecz czerpie z własnego doświadczenia Bożego miłosierdzia. Dzięki temu, że ma czas dla Boga, widzi Go w drugim człowieku czystym sercem i spojrzeniem. To osoba, która pierwsza wyciąga rękę do zgody i pojednania, ponieważ nosi w sercu Boży pokój.
Życie człowieka jest wciąż skierowane ku czemuś, ku komuś. Dążymy od tego, kim jesteśmy, ku temu, kim mamy się stać. Od życia ziemskiego ku miłości Boga – Oblubieńca. Lampa to symbol mojego życia, prostego i kruchego jak glina. Oliwa to miłość Ducha Świętego, bez niej nie zapłonę. Życiowa mądrość i roztropność to napełnianie mojego życia, wnętrza, mojej lampy – oliwą Ducha, Jego miłością. Głupota to coraz większe oddalanie się od miłości Oblubieńca w ciemność. Oddalanie się do tego stopnia, że może On powiedzieć: „Zapewniam cię, że cię nie znam”. Panien rozsądnych i głupich jest tyle samo. Mądrości i głupoty jest we mnie po równo. Ode mnie zależy, ku czemu zwrócę moje serce, za czym podążę.
„Będziesz miłował” – bardziej niż nakaz czy przykazanie jest to pragnienie Boga względem nas i Jego obietnica. Jeśli pozwolimy Bogu, aby nas kształtował, On mocą swojego Ducha uzdolni całą naszą osobę do kochania w sposób harmonijny i integralny. Wówczas będziemy kochać Go całym umysłem przez poznawanie prawdy. Całym naszym sercem przez budowanie dojrzałych więzi i relacji. Całą naszą duszą przez podejmowanie ewangelicznych decyzji i czystość intencji w działaniach. Coraz bardziej harmonizując nasze wnętrze, będziemy zdolni do miłowania naszych bliźnich jak siebie samych.
Wolność słowa i wolność w słowie
Jezus jest mistrzem komunikacji międzyosobowej. Z jednej strony nie daje się wciągnąć w manipulacje faryzeuszy. Nie idzie za tanimi pochlebstwami, nie chce też zjednywać sobie rozmówców. A z drugiej strony nie ubliża im, nie upokarza. Raczej zaprasza do głębszej refleksji nad sobą i czystością intencji w działaniu: „Obłudnicy! Dlaczego Mnie wystawiacie na próbę?”. Nie daje odpowiedzi, którą chcieli na Nim podstępnie wymusić, lecz prowokuje ich samych do odpowiedzi.
Wzgardzone zaproszenie
Obecność Boga jest rzeczywistością radosną i obfitą. Jezus porównuje ją do uczty weselnej. Ojciec wszystko przygotował, lecz zaproszeni nie przyszli, gdyż byli zajęci swoimi małymi sprawami. Ojciec więc zaprosił wszystkich, których słudzy spotkali. Kiedyś na Wschodzie ubodzy uczestniczący w uroczystościach otrzymywali wierzchnią szatę jako strój weselny. Jednak i tu ktoś jej nie przyjął, i został wyrzucony. A jak jest z nami? Bóg daje nam wszystko. Mimo to potrafimy wzgardzić Jego zaproszeniem i obdarowaniem w Słowie, Eucharystii, sakramentach, łaskach, obecności bliźnich. A to prowadzi nas do rozpaczy.
Żyć owocnie
Warto zauważyć, ile serca i troski wkłada gospodarz w założenie winnicy i ochronę jej przed niebezpieczeństwem. Także wobec nas, którzy jesteśmy winnicą Pana, Bóg czyni nieskończenie wiele gestów miłości, zaczynając od daru naszego życia. Życie nie jest naszą własnością. Jest nam dane „w dzierżawę”, na jakiś czas. Jaka jest moja postawa? Czy przyjmuję ten najwspanialszy dar Ojca – życie i pielęgnuję je, aby wydawało dobre owoce? Czy też chcę je sobie zawłaszczyć, krzywdząc innych przez mój egoizm?
Żyć świadomie
Najtrudniej spotkać Boga tym, którzy uważają, że „są w porządku”. Nie czują potrzeby nawrócenia ani spotkania Boga jako Zbawiciela. Tak było w przypadku faryzeuszy i starszych ludu, tak też bywa w naszym przypadku. Celnicy i nierządnice wyprzedzają nas w drodze do Boga, bo mają świadomość grzechu, wierzą w miłość Zbawiciela i pragną przemiany życia. Prośmy dziś o łaskę opamiętania i spojrzenia na siebie i własne życie oczami miłosiernego Zbawiciela. Do jakiej wolności zaprasza mnie Jezus? Jakiej przemiany pragnie dokonać w moim życiu, abym już nie tylko powtarzał: „Tak, Ojcze”, ale też to spełniał?
Nieskończona dobroć
W oczach Boga każdy ma szansę. Dla Niego nigdy nie jest za późno. Dla Niego nie ma przegranych ani prymusów z pierwszej ławki. Dla Boga wszyscy jesteśmy dziećmi zaproszonymi do współpracy w trosce o winnicę królestwa Bożego. Bóg jest nieskończenie dobry. Jego dobroć to pragnienie, aby „zapłacić temu ostatniemu tyle samo”, bo każdy jest godny miłości, bez względu na to, ile z siebie potrafi dać, czy dużo, czy mało. Logika Bożej dobroci przekracza całkowicie schematy ludzkiej sprawiedliwości. Może szokować i budzić niezrozumienie czy sprzeciw. Jednak w swoich wyborach Pan jako nasz Przyjaciel, pozostając wierny swoim obietnicom, w niczym nas nie krzywdzi.
Zawsze gotowi do przebaczenia
Nowe serce, które Bóg chce nam dać, to serce gotowe do przebaczenia na wzór Jezusa. Ilekroć skruszeni prosimy o miłosierdzie, Bóg przebacza nam i daje kolejną szansę. Dlaczego więc tak często nie umiemy, czy nie chcemy przebaczać? Ten, kto krzywdzi innych, wcześniej sam został skrzywdzony; ten, kto rani innych, wcześniej sam został zraniony. Oczywiście to nie usprawiedliwia wyboru zła czy grzechu, lecz wskazuje na przyczynę. Zemsta tylko poszerza krąg nienawiści i przemocy, natomiast przebaczenie z serca zatrzymuje przemoc. Przebaczenie daje szansę na przemianę.
Pozyskać brata
Upomnienie braterskie to wielka sztuka życia. Możemy upominać z agresją, bo coś się nam nie podoba, drażni nas, czegoś w drugim nie akceptujemy. Wtedy jednak łatwo kogoś poniżyć, oskarżyć, skrzywdzić. Nigdy nie mamy wglądu w serce i intencje drugiego człowieka. Dlatego tak ważne jest, aby przed spotkaniem z bliźnim spotkać na modlitwie Jezusa i zapytać Go o światło i rozwiązanie, a potem wsłuchać się we własne serce i zapytać siebie, jakiego dobra pragnę dla tej osoby. Upomnienie płynące z miłości, ze szczerej troski o dobro drugiego otwiera serce i umożliwia przemianę. Jest zaproszeniem do rozwoju.
Za Jezusem
Słysząc zapowiedź męki, Piotr chce ochronić Jezusa: „Panie, na pewno się to Tobie nie przydarzy!”. Lecz tą postawą sprzeciwia się woli Ojca, wchodząc jak gdyby pomiędzy Jezusa a Ojca. Dlatego Jezus w tym momencie nazywa Piotra szatanem, to znaczy tym, który dzieli, bo nieświadomie próbuje oddzielić Jezusa od Ojca. Jezus nie tyle odrzuca Piotra, ile nakazuje mu: „Idź za Mną, z tyłu”, to znaczy: „Nie uprzedzaj faktów, nie wybiegaj przede Mnie. Zaufaj Mi, pójdź za Mną”. Ileż razy i ja nie pytam, co jest wolą Ojca, lecz wybiegam przed Mistrza, szukając własnych rozwiązań, na małą i ciasną miarę swojego serca.
ODPUST PARAFIALNY
Przeżywaniu naszej Uroczystości Odpustowej, patronuje Obraz Oblicza Pańskiego, który znamy z całunu Turyńskiego. Ten nie namalowany przez człowieka Obraz, papież Franciszek nazwał Ikoną Miłosierdzia Bożego. Kazania na temat oglądania Oblicza Bożego w chwale nieba wraz Maryją wygłosi ks. Zbigniew Drzał, proboszcz z Gdańska Letnicy.
Po Mszach świętych, będziemy mieli okazję nabyć obraz Oblicza Pańskiego oraz książkę autorstwa ks. Zbigniewa pt. „Ukaż mi Swą Twarz. Jak rozpoznać Boga we współczesnym świecie.” Zawiera ona wybrane teksty biblijne, wypowiedzi świętych oraz modlitwy i pieśni związane z tym obrazem.
Jezus jest Panem niemożliwego. Przychodzi w środku nocy do uczniów walczących z burzą na jeziorze. Piotr chce być blisko Jezusa. Prośba ta może wydawać się dziwna, wręcz wyzywająca czy nawet trochę bezczelna, jednak Jezus wysłuchuje jej. Pozwala apostołowi na niezwykłe przekroczenie granic własnego rozumu, lęku i sił natury. Piotr jednak w pewnym momencie wątpi i zaczyna tonąć. Jezus natychmiast go wyławia z odmętów. Sytuacja ta pokazuje apostołowi, że niemożliwe jest przestrzenią działania Boga, a nie zdobyczą człowieka. Niemożliwe jest osiągalne jedynie przez wielką ufność i pokorę.
Tłumy nakarmione dzięki cudownemu rozmnożeniu chleba i ryb znów będą łaknąć. Uzdrowieni z chorób i tak kiedyś umrą. Jednak głód odczuwany przez ciało nie jest najgorszym z głodów. Również choroby i cierpienie fizyczne nie są największym nieszczęściem. Trudniej zaspokoić głód i uleczyć cierpienie duszy zranionej grzechem, która nie pamięta o Bogu i jest odłączona od źródła życia, strącona w otchłań samotności. Tego właśnie głodu i cierpienia naszych dusz Bóg dotyka w Eucharystii. "Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? (...) Posłuchajcie mnie, a dusza wasza żyć będzie". "Ja jestem chlebem życia, kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął".
Bóg jest dobry i daje tylko dobro. Jezus mówi nam dziś, że u fundamentów każdej działalności Boga jest dobro. Zło przychodzi później i nie pochodzi od Niego. Często i my, podobnie jak słudzy gospodarza, pytamy: „Boże, dlaczego chwast? Kto to uczynił? Co teraz?”. Zło nami wstrząsa. Jezus nie chce, abyśmy kontemplowali zło, koncentrowali się na nim. Pan pragnie, abyśmy pielęgnowali dobro, sami stając się ziarnem dobra dla innych.
Wszystko jest darem
Wielu ludzi żyje z nie do końca uświadomionym lękiem w sercu: „A jeśli Bóg mi to zabierze?”. To ci, którzy noszą w sobie obraz zazdrosnego Boga, który odbiera nam rzeczy czy osoby, na których nam najbardziej w życiu zależy. Jest to oczywiście fałszywy obraz Boga. Prostuje to sam Jezus, dzieląc się z nami swoim doświadczeniem, które jest źródłem Jego radości: „Mój Ojciec przekazał Mi wszystko!”. To radosny okrzyk Syna obdarowanego przez Ojca. Miłość nie zabiera nigdy. Ona może tylko dawać, ofiarowywać i przyjmować. Może także zapraszać do pozostawienia czegoś, co szkodzi lub przeszkadza w rozwoju. Jest to jednak zaproszenie, a nie przymus. Przeżywając życie jako dar od Boga, staje się ono nawet pośród trudów i zmagań o wiele łatwiejsze i lżejsze.
Wszystko jest darem
Wielu ludzi żyje z nie do końca uświadomionym lękiem w sercu: „A jeśli Bóg mi to zabierze?”. To ci, którzy noszą w sobie obraz zazdrosnego Boga, który odbiera nam rzeczy czy osoby, na których nam najbardziej w życiu zależy. Jest to oczywiście fałszywy obraz Boga. Prostuje to sam Jezus, dzieląc się z nami swoim doświadczeniem, które jest źródłem Jego radości: „Mój Ojciec przekazał Mi wszystko!”. To radosny okrzyk Syna obdarowanego przez Ojca. Miłość nie zabiera nigdy. Ona może tylko dawać, ofiarowywać i przyjmować. Może także zapraszać do pozostawienia czegoś, co szkodzi lub przeszkadza w rozwoju. Jest to jednak zaproszenie, a nie przymus. Przeżywając życie jako dar od Boga, staje się ono nawet pośród trudów i zmagań o wiele łatwiejsze i lżejsze.
Być godnym Jezusa to uczynić Go pierwszym w miłości i według tej miłości budować wszystkie inne relacje. Wielu świętych, medytując nad tą Ewangelią, dochodziło do wniosku, że: „Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym miejscu”. Także nasze relacje, szczególnie te z ważnymi dla nas osobami: współmałżonkiem, dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi, odnajdują właściwe miejsce, kiedy Bóg jest dla nas pierwszy. Kiedy potrafimy w drugim człowieku zobaczyć nie tylko jego samego, lecz także obecnego i działającego w nim Boga, wtedy Jezus wynagradza nam z hojnością przyjęcie Go w bliźnich. Życia możemy zazdrośnie strzec dla siebie lub tracić je dla innych. Tylko ta druga opcja jest rozwojowa.
Nie bójcie się!
Dzisiejszej niedzieli trzykrotnie słyszymy wezwanie Jezusa: „Nie bójcie się!”. Nie bójcie się, co o was ludzie powiedzą. Nie bójcie się tych, którzy mogą was prześladować, a nawet zabić. Nie bójcie się, bo jesteście ważni i wiele warci dla Ojca. Jedyny lęk, który powinien opanować serca uczniów i nasze, to lęk przed grzechem, przed oddzieleniem od Boga, przed największą stratą, której możemy doznać w życiu: odrzuceniem przez nas Jego miłości. Wobec tej straty wszystko inne jest relatywne. Nie bójmy się więc przyznawać do Ojca, do Jezusa, do Ewangelii, a On będzie się przyznawał do nas jako swoich dzieci.
Troska Dobrego Pasterza
Jezus widzi nie tylko to, co zewnętrzne. On czyta w głębi ludzkich serc. Jest poruszony kondycją człowieka udręczonego życiem i porzuconego, czyli samotnego, zagubionego, niczyjego. On jako Dobry Pasterz pragnie otoczyć go swoją troskliwą miłością i mądrością. Pierwszym krokiem jest prośba o modlitwę w intencjach tych, którzy razem z Nim będą troszczyć się o ludzi zagubionych. Drugim – posłanie apostołów, a dziś innych powołanych. Jezus obdarza ich swoją bliskością i udziela im ze swojej władzy, ponieważ misję pełnią w Jego imieniu. Cechą powołanych ma być bezinteresowność. Wszystko darmo otrzymali od Boga, wszystko darmo mają dawać braciom.
Największa tajemnica wiary
Dziś świętujemy największą tajemnicę naszej wiary: Bóg jest jeden w Trzech Osobach. Bóg tak umiłował świat, że zechciał nam objawić tajemnicę swojego wewnętrznego życia. Syn ukazał nam Ojca i razem posyłają do nas Ducha Świętego. Niech towarzyszą nam dziś słowa, które usłyszymy w czasie liturgii eucharystycznej: „Panie, Ojcze Święty, wszechmogący, wieczny Boże. Ty z Jednorodzonym Synem Twoim i Duchem Świętym jednym jesteś Bogiem, jednym jesteś Panem; nie przez jedność osoby, lecz przez to, że Trójca ma jedną naturę. W cokolwiek bowiem dzięki Twemu objawieniu wierzymy o Twojej chwale, to samo bez żadnej różnicy myślimy o Twoim Synu i o Duchu Świętym. Tak, iż wyznając prawdziwe i wiekuiste Bóstwo, wielbimy odrębność Osób, jedność w istocie i równość w majestacie”.
Największy dar
Największy dar Zmartwychwstałego dla wierzących to Duch Święty. To On zrodził Kościół pod krzyżem i w Wieczerniku. To On przemienił zalęknionych i wycofanych apostołów w odważnych i niezłomnych głosicieli Ewangelii i świadków gotowych zapłacić życiem za prawdę, którą głoszą. To On dziś czyni nas uczestnikami posłania Jezusa, ludźmi misji. To On odpuszcza nam grzechy i leczy zranione serca. To On jest źródłem miłości w naszych sercach! My także jesteśmy zaproszeni, aby wyjść z Wieczernika, iść wszędzie i świadczyć o miłości, którą otrzymaliśmy od Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Miłość to obecność i bliskość
Jezus po czterdziestu dniach od zmartwychwstania wstępuje do nieba, powraca do Ojca. Przekazuje dzieło ewangelizacji dwunastu apostołom. Dzieli się z nimi duchową władzą. Posyła ich na cały świat. I patrząc na dzieje Kościoła, możemy być zadziwieni, jak bardzo się rozprzestrzenia. Dziś chrześcijaństwo jest na całym świecie, a zaczęło się od grupki Dwunastu wspieranych mocą Ducha Świętego i obecnością Jezusa. Jezus jest z nami także dziś, jest „przez wszystkie dni aż do skończenia świata”, wspiera nasze świadectwo. Zawsze możemy na Niego liczyć, bo miłość to obecność, to trwanie blisko.
Nowy Wspomożyciel
W wierności Jezusowi i Jego przykazaniom nie musimy liczyć jedynie na własne siły, które tak szybko nas zawodzą. Jezus wraz z Ojcem udzielają nam Ducha Wspomożyciela, aby zawsze był przy nas obecny i wspierał nas w dążeniu do świętości, która jest powołaniem każdego ochrzczonego. Duch Wspomożyciel jest w nas od dnia chrztu świętego, wewnętrznie poucza nas i prowadzi do Boga. On także przebywa wśród nas, pomiędzy nami, szczególnie doświadczamy tego od chwili bierzmowania. Mocą tego sakramentu Duch Święty czyni nas świadkami otrzymywanej łaski i miłości.
Droga do Ojca
W liturgii kolejnych niedziel wielkanocnych Jezus objawia nam swoją tożsamość Syna Bożego, Pana nieba i ziemi. Odkrywamy, że On jest chlebem życia, Dobrym Pasterzem, prawdziwym krzewem winnym, naszą drogą, prawdą i życiem. Jezus wie, że Jego odejście do Ojca drogą krzyża wstrząśnie uczniami. Dlatego prosi, aby Mu zaufali, bo jedynie On zna Ojca: „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” – mówi Jezus. On zna drogę do Ojca. Co więcej, On sam jest tą drogą. Drogą do odkrycia Ojca jest miłość synowska i zaufanie. Tego właśnie Jezus pragnie nas uczyć. Im bardziej Go poznajemy, tym lepiej poznajemy Ojca. Na ile ja już odkryłem Boga jako mojego Ojca? Co znaczy dla mnie być Jego synem, Jego córką?
Przejść przez Jezusa
Piękne jest porównanie się Jezusa do bramy. Brama to miejsce przejścia. Wprowadza do środka i wyprowadza na zewnątrz. Daje przestrzeń wolności. Jezus jest tym, który daje wolność, który łączy Stary i Nowy Testament, prawo i łaskę, Torę i Ewangelię, świat i Kościół. Nie można dotrzeć naprawdę do Boga, drugiego człowieka, a nawet samego siebie, pomijając Chrystusa. Kto tak czyni, jest tym, który przychodzi, aby coś zyskać tylko dla siebie, jak złodziej czy przestępca w wymiarze duchowym czy relacyjnym, kradnąc, niszcząc czy zabijając radość, dobre imię, jedność. Ten, kto przechodzi przez Jezusa, przez osobistą relację z Nim, podobnie jak On prowadzi innych do życia w pełni.
Zmartwychwstały Pan jest blisko nas i pragnie nam towarzyszyć na drogach naszej codzienności. On nie dziwi się naszym ucieczkom, rozczarowaniom, wątpliwościom. Podobnie jak do dwóch uczniów zdążających do Emaus, przybliża się do nas jako tajemniczy wędrowiec, słucha uważnie naszych serc, pyta, wyjaśnia słowo Boże. Ukazuje sens swojej tajemnicy paschalnej i pomaga nam w jej świetle odczytywać nasze własne życie. Obecność Jezusa rozpala także nasze serca, napełnia je nowym sensem i światłem. My także mamy szansę rozpoznawać żywego Jezusa, zmartwychwstałego Pana działającego w naszym życiu, i potem z radością świadczyć o Nim.
Tchnienie miłosierdzia
Jezus przychodzi mimo zamkniętych drzwi i serc. Wnosi pokój i radość w serca uczniów. Udzielając im swojego Ducha, czyni ich apostołami miłosierdzia i przebaczenia. To tchnienie Jezusa trwa do dziś. W posłudze kapłańskiej, podczas każdego rozgrzeszenia Duch Święty wylewa się na nas, lecząc rany grzechów i wypełniając nas Bożą miłością. Czy wierzę, że każda spowiedź i dla mnie staje się doświadczeniem przeżytym przez apostoła Tomasza? Wyznając Bogu grzechy, doświadczam Jego przebaczającej miłości, wiarą dotykam Jego ran. I mogę w zachwycie wyznać: „Pan mój i Bóg mój!”.
al. Żeromskiego 32, 84-120
WŁADYSŁAWOWO
tel./fax: (058) 674 02 74, e-mail: wladyslawowo@tchr.org