Repertuar filmowy kina Na Fali wg Rafaela – seans godz. 20:00 w Sali św. Wojciecha w Domu Parafialnym przy ul. Żeromskiego 32
L I P I E C
1.07 – Poniedziałek – Fatima 13 dzień – film fabularny
2.07. Wtorek - „Mam przyjaciół w niebie” – komedia
3.07. Środa - „Bóg w Krakowie” - dramat obyczajowy
4.07. Czwartek – „Cud Guadalupe” – dramat – film fabularny
5.07. Piątek – „Dobry łotr” - film fabularny
6.07. Sobota – „Jak Bóg da” - komedia
8.07. Poniedziałek - „Nakręcony tata” - fabuła
9.07. Wtorek – „Opiekun” - fabuła z elementami dokumentu
10.07. Środa - „Tylko powiedz każdemu” - dokument fabularyzowany
11.07. Czwartek - „Wyrok na niewinnych” - dramat
12.07. Piątek – „Niebo nie może czekać Historia Carla Acutisa” - dokument
13.07. Sobota - „Sound of Freedom” - dramat
15.07. Poniedziałek – “Powołany 2” - fabuła
16.07. Wtorek - „Ulmowie Błogosławiona rodzina” - dokument
17.07. Środa – „Madjugorje” – dokument
18.07. Czwartek – Fatima 13 dzień – film fabularny
19.07. Piątek - „Mam przyjaciół w niebie” – komedia
20.07. Sobota - „ Bóg w Krakowie” - dramat obyczajowy
22.07. Poniedziałek – „Cud Guadalupe” – dramat – film fabularny
23.07. Wtorek – „Dobry łotr” - film fabularny
24.07. Środa – „Jak Bóg da” - komedia
25.07. Czwartek - „Nakręcony tata” - fabuła
26.07. Piątek – „Opiekun” - fabuła z elementami dokumentu
27.07. Sobota - „Tylko powiedz każdemu” - dokument fabularyzowany
29.07. Poniedziałek - „Wyrok na niewinnych” - dramat
30.07. Wtorek – „Niebo nie może czekać Historia Carla Acutisa” – dokument
31.07. Środa - „Sound of Freedom” - dramat
S I E R P I E Ń
1.08. Czwartek – “Powołany 2” - fabuła
2.08. Piątek - „Ulmowie Błogosławiona rodzina” - dokument
3.08. Sobota – „Madjugorje” – dokument
5.08. Poniedziałek – Fatima 13 dzień – film fabularny
6.08. Wtorek - „Mam przyjaciół w niebie” – komedia
7.08. Środa - „ Bóg w Krakowie” - dramat obyczajowy
8.08. Czwartek – „Cud Guadalupe” – dramat – film fabularny
9.08. Piątek – „Dobry łotr” - film fabularny
10.08. Sobota – „Jak Bóg da” - komedia
12.08. Poniedziałek - „Nakręcony tata” - fabuła
13.08. Wtorek – „Opiekun” - fabuła z elementami dokumentu
14.08. Środa - „Tylko powiedz każdemu” - dokument fabularyzowany
16.08. Piątek - „Wyrok na niewinnych” - dramat
17.08. Sobota – „Niebo nie może czekać Historia Carla Acutisa” - dokument
19.08. Poniedziałek - „Sound of Freedom” - dramat
20.08. Wtorek – “Powołany 2” - fabuła
21.08. Środa - „Ulmowie Błogosławiona rodzina” – dokument
22.08. Czwartek – – Fatima 13 dzień – film fabularny
23.08. Piątek - „Mam przyjaciół w niebie” – komedia
24.08. Sobota - “Sound of Freedom” - dramat
26.08. Poniedziałek - „ Bóg w Krakowie” - dramat obyczajowy
27.08. Wtorek – „Cud Guadalupe” – dramat – film fabularny
28.08. Środa – „Jak Bóg da” - komedia
29.08. Czwartek - „Nakręcony tata” - fabuła
30.08. Piątek – „Powołany 2” - fabuła
31.08. Sobota – „Sound of Freedom” - dramat
Szanowni Państwo, Drodzy Melomani!
Papież Benedykt XVI zauważył, że „wielka muzyka odpręża ducha, budzi głębokie uczucia i w sposób niemal naturalny wznosi nasz umysł i serce do Boga w każdej sytuacji ludzkiego życia, zarówno radosnej, jak i smutnej”. Taka właśnie muzyka staje się udziałem mieszkańców i gości Władysławowa od 50 lat!
Pół wieku historii Letnich Koncertów Organowych i Kameralnych we Władysławowie jest świadectwem troski Parafii i Miasta o rozwój kultury muzycznej, uwrażliwiania na piękno sztuki, edukowania i inspirowania.
Jubileusz to doskonała okazja aby wyrazić uznanie dla twórczej pasji i zaangażowania wszystkich uczestniczących w budowaniu tej muzycznej tradycji. To dzięki ich pracy grono gości i przyjaciół Festiwalu z roku na rok poszerza się o nowych, wspaniałych artystów z Polski i świata, czyniąc z Władysławowa istotne miejsce na kulturalnej mapie Polski.
Niech uniwersalny język muzyki porusza serca kolejnych pokoleń!
ks. Krzysztof Musiałek TChr
Proboszcz Parafii we Władysławowie
Siewca i ziarno. Bóg działa w sposób zaskakujący. Zasiewa ziarno swojej łaski w najgłębszych pokładach ludzkiego serca, dlatego królestwo Boże wzrasta w człowieku w sposób niedostrzegalny zarówno dla niego samego, jak i dla innych. Z tego wniosek, że nie ma ludzi straconych, zapomnianych przez miłosiernego Ojca. Ktoś słusznie zauważył, że w każdym sercu jest kawałek żyznej roli, na której rośnie życie Boże. W każdym, to znaczy również w sercu największego grzesznika.
Dialog. Królestwo wewnętrznie skłócone nie może się ostać. Podobnie jest z małżeństwem i rodziną. Dlatego tak ważny jest dialog. On pozwala wzrastać i rozwijać się miłości, a w sytuacjach trudnych staje się ratunkiem. Pierwszym warunkiem udanego dialogu jest znalezienie czasu dla siebie. Następnym – cierpliwe wysłuchanie drugiej strony, danie jej szansy powiedzenia wszystkiego, co uważa za ważne. Trzeba umieć powstrzymać swój język, który od razu rwie się, by wyrażać własne opinie, rady, by krytykować. Bywają osoby, które zdają się wszystko wiedzieć najlepiej. Trudno z nimi rozmawiać, bo nie potrafią słuchać. Dialog wymaga od partnerów okazania sobie wzajemnego szacunku, cierpliwości i przekonania, że druga osoba ma mi coś ważnego do przekazania, a ja chcę to koniecznie usłyszeć.
„Bez modlitwy i niedzieli wszystkich by nas diabli wzięli” – stwierdził kiedyś ks. Jan Twardowski. I dodał, że „ten, kto się nawraca, wie, że jest jeden dzień, który jest świętem dla naszej duszy – niedziela”. Niedziela jest dniem, w którym Bóg chce świętować razem z nami. To w tym dniu Jezus zmartwychwstał i dzięki temu wszyscy możemy się cieszyć łaską nowego życia. Świętowanie niedzieli nie musi jednak oznaczać nic nierobienia. Dlatego nie wahajmy się okazywać w tym dniu życzliwości i pomocy. Jezus zanim uzdrowił w synagodze człowieka z bezwładną ręką, zdenerwował się niewrażliwością serc faryzeuszów. Sensem świętowania szabatu, a my dziś powiemy niedzieli, jest miłość. Miłosierdzie, które czynimy, zawsze podoba się Bogu.
UŚMIECHNIĘTA TRÓJCA. W niezwykły sposób o Trójcy Świętej opowiadał w swoich kazaniach średniowieczny mistyk dominikański Mistrz Eckhart: „Ojciec śmieje się do Syna, a Syn do Ojca, śmiech przynosi przyjemność, przyjemność przynosi radość, a radość przynosi miłość”. Radość i szczęście Boga są tak wielkie, że pragnie się nimi dzielić z ludźmi. Ojciec, Syn i Duch Święty to wspólnota radości. Spójrzmy tak dziś na Boga. Uśmiechnijmy się razem z Nim i do Niego. Uśmiech też może się stać modlitwą. Niech nasze serca się rozweselą. Radujmy się ze swoim Panem (Mt 25, 21)
Duch Wspomożyciel. Człowiek uczy się przez całe życie. Z wiarą jest podobnie. Jeśli staramy się żyć blisko Boga, dojrzewamy w poznaniu siebie i świata w świetle wiary. Coraz bardziej też odkrywamy, że poznawanie Boga jest największą przygodą życia. Ten rozwój wiary nie kończy się na ziemi, bo naszą prawdziwą ojczyzną jest niebo. W dojrzewaniu wiary Bóg nie zostawia nas samych. Duch Święty czuwa zarówno nad każdym z nas, jak i nad całą wspólnotą wierzących. Sprawia, że trwamy w jednej wierze. Uczy nas boskiego sposobu porozumiewania – języka miłości. Dba, byśmy rozumieli poznawaną prawdę, i wciąż objawia nam Chrystusa.
On sam jest niebem. W Ewangeliach opowiadających o Wniebowstąpieniu Jezusa nie widać cienia smutku. Uczniowie nie płaczą, nie protestują, nie użalają się nad sobą, że już więcej nie zobaczą Mistrza i Nauczyciela. Może się to wydać trochę dziwne. Przecież pożegnania zwykle bywają trudne, zwłaszcza gdy odchodzi ktoś, kogo kochamy. Tymczasem Jezus, choć wstępuje do Ojca, jednocześnie pozostaje obecny ze swoim Kościołem, współdziała ze swoimi uczniami i wskazuje prawdziwy kierunek naszego życia.
Abyście się wzajemnie miłowali. Szczera i głęboka miłość do Boga zaczyna się od miłości do bliźniego. Dlatego najpierw powinniśmy prawdziwie pokochać tych, którzy są najbliżej – naszą rodzinę. Dopiero wówczas to uczucie będziemy w stanie rozszerzać na innych. Łatwo bowiem kochać na odległość, deklarować przyjaźń wobec tych, co są daleko. Najbliższych miłować jest zawsze najtrudniej. Żyjąc pod jednym dachem, obrastamy we wzajemne pretensje, żale, winy… Wobec najbliższych często czujemy się usprawiedliwieni z naszej obojętności i skamieniałego serca. Znając ich wady i słabości, potrafimy też boleśnie zranić.
W dniu 2 czerwca 2018 na polach lednickich odbywa się XXII czuwanie młodzieży Lednica 2000. Nasz parafia organizuje wyjazd na to spotkanie. Koszt wyjazdu 90zł. Ilość miejsc ograniczona. Młodzież niepełnoletnia musi przedstawić pisemną zgodę rodziców. Zapisy z wpłatą całości kwoty u ks. Mateusza. Wyjazd z parkingu kościelnego zaplanowany jest na godz. 4.00.
Kto uczył się języków obcych, ten dobrze wie, że czasem bardzo trudno jest coś przetłumaczyć. Nie wszystko da się przełożyć i uczynić zrozumiałym. Bywa, że choć poznaliśmy znaczenie poszczególnych słów, to jednak umyka nam najgłębszy sens złożonej wypowiedzi. Bóg Ojciec posyła swojego Syna, aby przez Niego przybliżyć nam tajemnice królestwa Bożego. Uczynić bardziej zrozumiałym sposób, w jaki Ojciec porozumiewa się z Synem. „Słów, które mówię do was, nie wypowiadam od siebie” (J 14, 10). Oczywiście, nikt z nas nie jest w stanie pojąć tajemnicy życia Trójcy Świętej. To jednak, co jest nam potrzebne, abyśmy uwierzyli, Bóg przekazał przez słowa i czyny Jezusa.
Owce idą za głosem pasterza, czasem we mgle czy deszczu. Może nawet go nie widzą. Wystarczy, że słyszą jego głos, który znają. Przestraszone dziecko przestaje płakać, słysząc głos matki: „Jestem tu, nie bój się”. Warto się zastanowić, czyj głos jest dla mnie ważny, w czyich słowach odnajduję szczęście, pokój, czuję się bezpiecznie. Głos, któremu można zaufać, rodzi się z miłości. Odkryć powołanie to usłyszeć taki głos. „Bądź przy mnie”– mówią kochający się ludzie. „Pójdź za mną” – mówi Jezus, zapraszając do stania się Jego uczniem.
„Kim jest ten trzeci, który zawsze idzie obok ciebie? Gdy liczę nas, jesteśmy tylko ty i ja. Lecz gdy spoglądam przed siebie w biel drogi, zawsze ktoś jeszcze idzie obok ciebie”. Tak o tajemniczym wędrowaniu do Emaus opowiadał w jednym ze swoich wierszy T. S. Eliot. Ta wędrówka doprowadziła uczniów Jezusa do spotkania, a spotkanie za stołem – do wiary. Nie brakuje dziś ludzi z sercami pełnymi wątpliwości, zmieszanych na duchu wskutek chaosu idei, słów, zawiedzionych nadziei i niespełnionych marzeń. „Ja jestem!” – mówi do nich Chrystus. Tylko tyle i aż tyle.
Dotknąć i uwierzyć. Współczesna ludzkość jest jak niewierny Tomasz, którego nie było z apostołami, kiedy przyszedł do nich zmartwychwstały Chrystus. Dziś na nowo musimy dotknąć ran Chrystusa, aby uwierzyć. Włożyć rękę do Jego przebitego boku, by się nawrócić. Jak to zrobić? Gdzie Go szukać? Nie martwmy się tym. Jezus sam nas znajdzie, tak jak znalazł swoich uczniów. Wybierze najlepszy czas i odpowiednie miejsce. Głodnych nakarmić, chorych nawiedzać, podróżnych w dom przyjąć, nieumiejętnych pouczać, strapionych pocieszać… – każdy uczynek miłosierdzia jest spotkaniem ze Zmartwychwstałym. Szansą, by dotknąć Jego ran i uwierzyć.
Święta Zmartwychwstania Pańskiego ukazują nam szczególną i niepowtarzalną miłość Boga do każdego z nas. W Jezusie Bóg ukrzyżował swoją potęgę i stanął po stronie człowieka. W Nim Bóg kocha wszystkich biednych, chorych, grzeszników- tych, którzy Go krzyżują. Złożony do grobu trzeciego dnia Zmartwychwstaje. Bóg miłości nie mógł umrzeć i nie mógł pozostawić w osamotnieniu tych, których umiłował. Swoim Zmartwychwstaniem pokonał śmierć, piekło i szatana, a w nas ożywił wiarę i nadzieję, że ostateczne zwycięstwo należy do miłości – większej od grzechu i zła. Przeżywając najświętszy czas naszego odkupienia i radość z niezgłębionej miłości Boga do każdego człowieka – życzę Wam – wiele łask od Zmartwychwstałego Pana. Niech ukoi Wasze serca i rozpromieni Wasze oblicza, bo przecież wszyscy jesteśmy zaproszeni do udziału w Jego Chwale. Te życzenia kieruję do całej Wspólnoty Wniebowzięcia NMP: do moich współpracowników, do wszystkich parafian, do wszystkich związanych emocjonalnie z naszym kościołem, do gości oraz do wszystkich członków grup i wspólnot.
Do składanych życzeń pragnę dołączyć podziękowania, zwłaszcza tym wszystkim, którzy ofiarując swój czas, swoją pracę i umiejętności ubogacili nasze przeżywanie tych ostatnich dni. Moje podziękowania kieruję najpierw do moich współpracowników księży którym przede wszystkim dziękuję za posługę w konfesjonale, Dziękuje klerykom którzy wspierali nas zwłaszcza w przygotowaniach liturgii. Dziękuje siostrom, dzięki waszej pracy mogliśmy spokojniej przeżywać te święte dni Wielkiego Tygodnia. Składam podziękowania całej Służbie Liturgicznej Ołtarza. Dziękuję wszystkim którzy zadbali o piękno śpiewu w czasie liturgii Wielkiego Tygodnia zwłaszcza diakoni muzycznej i chórowi parafialnemu. Dziękuję Orkiestrze Młodzieżowej. Dziękuję radnym parafii. Dziękuję wszystkim wspólnotom organizującym czuwania. Dziękuję naszemu panu Janowi oraz panu Alojzemu Szymańskiemu za budowanie konstrukcji tych naszych wielkotygodniowych dekoracji. Za pomoc w tworzeniu dekoracji dziękuję p. Magdzie Zasadzie, Państwu Smykla oraz siostrze Małgorzacie. Dziękuję panu Markowi naszemu organiście. Dziękuje ojcom dzieci komunijnych. Dziękuję Ochotniczej Straży Pożarnej. Dziękuję wszystkim którzy na różne sposoby tworzyli nasze liturgie. Dziękuję wszystkim, którzy poświecili swój czas i siły, aby te Święta w naszym kościele były dobrze przygotowane. Członkom Caritas, wolontariuszom oraz siostrze Adzie dziękuję za troskę w te dni o biednych, by i oni mogli obficiej świętować.
Niech Chrystus Zmartwychwstały będzie dla was nagrodą.
Obumieranie. Jacques Fesch miał 27 lat, kiedy wykonano na nim wyrok śmierci. Biorąc udział w napadzie na bank, podczas strzelaniny zabił policjanta i zranił jednego z przechodniów. Francuski sąd wymierzył mu najsurowszą karę. W więziennej celi Fesch przeżył głębokie nawrócenie. O swoim odkrywaniu Chrystusa i wierze opowiedział w dzienniku, który zaczął pisać na dwa miesiące przez śmiercią. Dedykował go swojej siedmioletniej córce Weronice. Kiedy związano mu ręce i wyprowadzono z celi, by wykonać wyrok, poprosił o krucyfiks. Długo całował swego Pana i wśród wielkiego wzruszenia wszystkich świadków poszedł w milczeniu na szafot. Ofiarował życie za nawrócenie swojego ojca, za wszystkich, których kochał, oraz za ofiary przestępstwa. Został stracony w dzień wspomnienia św. Teresy z Lisieux.
Ukryta wiara Dramatycznie brzmią słowa Jezusa: „Kto nie wierzy, już został osądzony” (J 3, 18). Czy to oznacza, że ktoś deklarujący się jako niewierzący nie powinien liczyć na Boże miłosierdzie? Czy musimy pogodzić się z tym, że ktoś z naszych przyjaciół, rodziców, dzieci nie znajdzie po śmierci miejsca w królestwie Bożym? Mądry poeta ks. Jan Twardowski zalecał, by wsłuchać się w słowa modlitwy eucharystycznej. Kapłan prosi Boga podczas Mszy św.: „Pamiętaj, Panie, o tych, których wiarę jedynie Ty znałeś”. To znaczy, że powinniśmy mieć nadzieję, iż jest wiara w sercu człowieka, którą zna Bóg, choć my dostrzec jej nie umiemy.
Boskie poznanie Bóg dobrze nas zna. Ewangelista zauważa, że Jezus nie potrzebował ludzkiego świadectwa, bo wiedział, co kryje się w człowieku. Zdarzają się osoby, których ta Boska wiedza paraliżuje. Skoro On wie o mnie wszystko, to już po mnie. Żadna słabość, potknięcie ani grzech nie ujdą Jego uwadze. Ale tak naprawdę to pogański sposób myślenia. Zakłada bowiem obraz Boga jako surowego arbitra ludzkiego życia. Wielu pogańskim bóstwom przypisywano wrogość wobec ludzi, aby więc zjednać ich przychylność, starano się czymś je przekupić. Nasz Bóg jest miłością. Nie ma nic wspólnego z pogańskimi bożkami. Zna nas, co oznacza, że w swoim Boskim Sercu cieszy się każdą odrobiną dobra, którą w nas dostrzega. Widzi więcej, lepiej, dalej, spoglądając na nas z największą czułością i wrażliwością.
Szczęście w Bogu. Dlaczego człowiekowi jest dobrze na górze Tabor? Dlatego że tylko Bóg może wypełnić wszystkie jego pragnienia i najskrytsze marzenia. Na górze Tabor w przemienionym ciele Chrystusa apostołowie ujrzeli obraz zmartwychwstałego i chwalebnego ciała. Zobaczyli pełnię ludzkiego życia, dla jakiego Bóg stworzył człowieka. I to dlatego dobrze im było na tej górze. Odczuli przedsmak wiecznego szczęścia, którego człowiek doznaje, będąc razem z Bogiem.
Z nadzieją Zmartwychwstania w Chrystusie informujemy, że 17 lutego 2018 r., odszedł do Pana śp. ks. Józef KOSOBUCKI, chrystusowiec.
Nasza pomoc od Pana! Święty Marek w jednym zdaniu swojej Ewangelii zawarł czterdzieści trudnych dni zmagań Jezusa na pustyni. Czterdzieści długich dni i nocy samotności, prób i walki. W pokusie najgorszą rzeczą jest uznanie, że jesteśmy sami. Tak nie jest! Właśnie wtedy Bóg wyciąga do nas swoją rękę, walcząc razem z nami. Jest szczególnie blisko, choć nasze przeczucie może temu przeczyć. On jednak nigdy nie zostawia swoich dzieci w niebezpieczeństwie. Chrystus, który sam walczył na pustyni, wie przecież doskonale, że tylko z Nim możemy skutecznie pokonać pokusy i zło.
Jesteś dla mnie ważny. Opowiadając o swojej posłudze wobec ubogich i trędowatych, św. Matka Teresa mówiła, że najgorszą rzeczą dla ludzi, których spotykała codziennie na ulicach Kalkuty, była świadomość, że są niepotrzebni. Nikomu nie zależało na ich zdrowiu, nikt na nich nie czekał. Dlatego razem ze swoimi siostrami starała się nie tylko tych ludzi nakarmić, ale również dać im poczucie, że nie są sami. Zauważmy, że Jezus mógł uzdrowić trędowatego swoim słowem, zachowując bezpieczny dystans. Tak nakazywało Prawo. On jednak zbliżył się, wyciągnął rękę i dotknął go. Bóg przychodzi bardzo blisko, kiedy jesteśmy samotni, cierpiący i odrzuceni, dotykając swoją miłością naszych serc.
Przynosili do Niego wszystkich chorych” (Mk 1, 32). Pomóc chorym znaleźć Jezusa – to bez wątpienia zadanie, jakie stoi przed nami. Dołożyć starań, by osoba chora lub starsza mogła wziąć udział w niedzielnej Mszy św., wyspowiadać się. Może tęskni za Jezusem, bo już tak dawno nie była w swoim kościele, a nie ma śmiałości poprosić, by ktoś ją zawiózł? Nie jesteśmy w stanie przywrócić nikomu zdrowia – to może tylko Bóg. Możemy jednak mieć udział w uzdrawiającym działaniu Chrystusa, pomagając spotkać się z Nim osobom chorym lub starszym, jakie znamy.
Scena z synagogi w Kafarnaum jest wielką przestrogą pod adresem tych, którzy w swojej wierze przeceniają rozum, a nie doceniają woli. Nie wystarczy teoretyczne poznanie, kim jest Jezus Chrystus. Nie wystarczy nawet publiczne wyznanie, że jest to „Święty Boży”. Można wówczas usłyszeć odpowiedź: „Milcz i idź precz!” Wiara to nie teoria, lecz całkowite zaangażowanie się po stronie Chrystusa. To zgoda na życie w światłości Boga. Tego zły duch nie chciał uczynić, wolał przed Świętym Bożym uciekać.
Miał rację Jan Chrzciciel, gdy mówił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie”. Dobro jest mocniejsze od zła. Słowo Jezusa nie jest wykładem pięknej teorii o szczęśliwym życiu, lecz jest słowem mocy potężnego światła, które usuwa wszelką ciemność. Słusznie świadkowie wydarzeń z synagogi w Kafarnaum stawiali pytanie: Kim jest ten, który „duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne?” Kim jest ten, przed którym zło ustępuje?
Co to znaczy zostawić wszystko i pójść za Jezusem? To znaczy uwierzyć, że mówi prawdę. Bardziej zaufać Jemu niż sobie. To pozwolić, by nas odrywał od tego, na czym jesteśmy skupieni i czym jesteśmy pochłonięci. To nabrać dystansu do własnych dążeń. Choć zewnętrzne warunki pozostają jednakowe, wewnątrz zmienia się mnóstwo: w każdej sprawie pytamy Jezusa o Jego wolę, wszystko jej podporządkowujemy, pozwalając, aby to On faktycznie kierował naszym życiem.
Potrzeba miłości. Żeby poznać Jezusa, trzeba Go pokochać. Nie wystarczy wziąć do ręki jedną z wielu biografii Mistrza z Nazaretu. Na niewiele się zda przeczytanie wszystkich czterech Ewangelii. To za mało, by Go prawdziwie poznać. Do tego potrzebna jest miłość, która otwiera na spotkanie z Bogiem. Podobnie nie wolno głosić prawdy o Nim w oderwaniu od miłości. Jak zauważa jeden ze współczesnych teologów, nawet nie wypadałoby Go głosić innym ludziom, gdybyśmy Go nie kochali. Czy nie dlatego niektórzy nie umieją mówić o Nim nawet swoim dzieciom?
al. Żeromskiego 32, 84-120
WŁADYSŁAWOWO
tel./fax: (058) 674 02 74, e-mail: wladyslawowo@tchr.org